poniedziałek, 25 lutego 2013

Back to reality

No hej. Dawno nic nie pisała, bo jak wyjechałam to nie miałam jak. 
Fajnie było, ale się skończyło... Nie no tak na serio było zajebiście. Lol. Po części. Ta większa część jest dobra, ta mniejsza zła. 
Sooooo... Może tak od soboty wszystko opowiem.

Sobota - 21:50 wylot. Ciemno było i nic nie było widać przez okno, ale i tak mam zdjęcia z wakacji hehe. Adam po nas przyjechał, ale musieliśmy na niego pół godziny czekać. Przez ten czas mijali nas ludzie, a ja na każdego tak chamsko patrzyłam ;D Ale co chwile widziałam iPhone eijfnjsfn -_- 
No ale fajnie sie stało haha. W domu byliśmy przed pierwszą. W pół do trzeciej poszliśmy spać.

Niedziela - Wstałam po dziewiątej, zjedliśmy śniadanie i mama czegoś tam szukała z Adamem i Pauliną. Chcieli coś tam zobaczyć. Taa... Nie bardzo mi się to widziało, bo pierwsze o czym usłyszałam to, że zamek jakiś. Ale potem okazało się, że to obok Tower Bridge, więc spoko. Byłam już chyba wszędzie w Londynie, tylko nie na Tower Bridge ;D I wtedy miałam okazję. Wyjechaliśmy około dwunastej. Nagrałam trochę filmików, ale to posklejam jakoś i wrzucę na u tube. Zdjęcia oczywiście też mam. Dojechaliśmy i nawet ciepło w słońcu było. Miałam rozpiętą kurtkę, bo potem było jeszcze cieplej. Ludzie tam nawet w krótkich spodenkach chodzili, byłam trochę zdziwiona. Wchodząc na most(zdjęcie 1) zdjęcia były i co potem znalazłam... (zdjęcie 2) hehe. Miło było takie coś zobaczyć, tak sobie pomyślałam, że jednak polak potrafi. Następnie poszliśmy kupić bilety do tego zamku. Bla, bla, bla... Nudziło mnie to. Nic ciekawego, jedynie zdjęcia. ;D Wracając wstąpiliśmy do Starbucks'a, bo miałam ochotę na kawę ^^ Hehe. Potem wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad, a wieczorem obejrzeliśmy film. 

Poniedziałek - Paulina pojechała do pracy, a ja z mamą i Adamem poszliśmy na spacer do miasta. Weszliśmy do kilku sklepów i oczywiście do Primarka xd. Zajęło nam to trochę czasu, a potem jeszcze coś do jedzenia kupić. Wróciliśmy po pierwszej. Zjedliśmy obiad i Adam nas zawiózł do Hemel, ponieważ we wtorek szedł do pracy. Oczywiście wchodząc do domu Ola, moja kuzynka, się na mnie rzuciła xd. A Kacper, kuzyn(zdjęcie 3), siedział przy komputerze i grał w LOL'a. ;]

Wtorek - Ciocia rano pojechała do pracy, a Kacper zjadł śniadanie i od razu na komputer. Ja z Olą siedziała, ale postanowiliśmy wyjść na miasto, więc Kacper trochę się uwolnił. Szliśmy jakimś skrótem obok koni. Mama chciała z nimi zdjęcie lol. Idąc dalej zrobiło się ciepło. Zdjęliśmy kurtki i byliśmy w samych bluzach. Zaskoczyła mnie taka pogoda. Wchodziliśmy do kilku sklepów i do Primarku, a ja tam kupiłam sobie książkę The Wanted(zdjęcie 4), bo Justin'a już nie było :( Ale cieszyłam się chociaż z tego. Nie ważne, że jest po angielsku, stwierdziłam, że będę miała co robić. Ciocia nas zabrała do domu. Kacper jak zawsze na komputer, a ja z Olą na drugi. Potem Kacper pojechał na noc do kolegi. A ja zostałam z kuzynką.

Środa - Kacper miał wrócić rano. Aha. No na pewno. Około jedenastej wyszłam z Olą na spacer, wróciłam i Kacper już był, ale z kimś. xd. Weszłam na górę i otwieram drzwi do Kacpra pokoju i moje pierwsze słowa to "O matko" i śmiech. Tam był Ryan(zdjęcie 5) i spojrzał się na mnie i tylko "What?", a ja nadal się śmiałam. Po dwóch godzinach wyszliśmy na dwór. Poszliśmy pod blok Patryka. Kacper mnie pchał, żeby on mnie zauważył gdy otworzył drzwi, bo ja schowałam się za nim. I mówi "Patryk.Zobacz kto jest", a on gdy mnie zobaczył uśmiechnął i po chwili powiedział "Cześć", odpowiedziałam mu i to były jedyne słowa które między sobą wymieniliśmy. Miałam już dość tego dnia, więc po pół godzinie wróciliśmy do domu i znowu to samo. 

Czwartek - Zimno się zrobiło i wyszliśmy z Kacprem tylko do małego tesco i na chwilę na plac zabaw haha. Tak połazić. Nakręciłam trochę filmików i zrobiło się nam jeszcze zimniej, więc wróciliśmy. I znowu to samo, komputer.

Piątek - Kacper pojechał do fryzjera(zdjęcie 6). Szczerze to naprawdę teraz lepiej wygląda. :D Kupiłam sobie czerwony nos(zdjęcie 7) i jestem fajna hahahahahah.

Sobota - Mieliśmy jechać do Londynu, nie wypaliło ;( A miałam taką okazję spotkać Justin'a. Kurwa......... -_- Ale spokojnie Monika, oddychaj. Siedzieliśmy w domu, zrobiliśmy pizee, obejrzeliśmy film i zrobiliśmy muffinki ;D

Niedziela - Śniadanie i na samolot. Pożegnaliśmy się i na Stansted. Kupiłam kanapkę za prawie 4 funty... Lol. Ale byłam strasznie głodna. ;D 

To na tyle chyba. :) A tutaj macie zdjęcia:


Zdjęcie 1 


Zdjęcie 2

Zdjęcie 3

Zdjęcie 4

Zdjęcie 5

Zdjęcia 6

Zdjęcie 7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz