czwartek, 14 lutego 2013

Life begins at night

Są ferie, w dzień jest fajnie, ale w nocy jeszcze lepiej. Tylko, że w dzień mam co robić, a teraz siedzę i się nudzę. Jak zwykle, twitter i czytanie tweetów, które i tak są bez sensu. Jutro już piątek i muszę wreszcie coś kupić Oli. Dzisiaj nie miałam kiedy. Byłam na spacerze z Magdą, którą niedawno poznałam. Miło było, a potem na tańce. Tym razem byłam godzinę, bo więcej mi się nie chciało. Ogólnie to Jacek znowu nam zmienił termin występu. Okazało, że występ jest 2 marca, fajnie. Czyli, że będę. A dzisiaj to ogólnie się obijaliśmy i była grupa z breakdance. Uczyliśmy ich jednego prostego układu, Party Rock. 
Za dużo teraz się nie rozpisałam, ale nie mam co robić. Może znowu posłucham Rizzke Kicks i będę mieć wenę. Wczoraj przy jednej piosence rozdział napisałam na bloga z opowiadaniem. 
Oglądałam film, ale dostałam limit i szukałam na innych stronach, ale nie było. Stwierdziłam, że nie chce mi się oglądać już nic. Posiedzę do dwunastej i pewnie się położę.
Coraz bliżej Londynu *.*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz